Męska Gdynia 2017


Męska Gdynia... nawiązując do corocznego festiwalu Męskie Granie, tak właśnie nazwaliśmy nasz pierwszy samotny wakacyjny wyjazd. Już wtedy wiedzieliśmy, że będzie to nasz swego rodzaju, cykliczny rytuał - i nie wiele się pomyliliśmy :)
Patryk nie miał jeszcze wtedy siedmiu lat a nasze wyjścia na rower sprowadzały się do parunasto kilometrowych przejazdów po krakowskich bulwarach, dlatego postanowiliśmy zostawić rowery w Krakowie a do Trójmiasta ruszyliśmy samochodem. Korzystając z gościnności naszego przyjaciela Johnego, nocowaliśmy w Wejherowie skąd codziennie dojeżdżaliśmy do Gdyni...





 

Naszą pierwszą wycieczką było przejście z plaży w Śródmieściu do Orłowa wędrując przez Klif Orłowski. Znajduje się on na Cyplu Redłowskim, czyli krawędzi Kępy Redłowskiej, na najdalej wysuniętym w morze naturalnym punkcie Gdyni. Wysokość klifu dochodzi do 40 metrów ponad poziom wody Zatoki Gdańskiej. Jest to wyjątkowo malowniczy zakątek Gdyni, który nieustannie jest nadgryzany przez fale Bałtyku. Leśny szlak wiedzie ponad urwiskiem, mijając po drodze punkty widokowe na Zatokę Pucką, a także cały Półwysep Helski. Wybraliśmy się na kilkukilometrowy spacer wytyczonym szlakiem, zwiedzając po drodze kilka stanowisk ogniowych 11-stej Baterii Artylerii Stałej, z wielkimi armatami i schronami, gęsto usianymi na całym obszarze Kępy Redłowskiej...



 


Po przejściu na drugą stronę klifu dotarliśmy do Orłowa. Jest to południowa dzielnica Gdyni o charakterze małego miasteczka, z urokliwymi domkami wzdłuż spokojnej plaży z przystanią morską dla rybaków, pięknym molo i promenadą, nad którą górują porośnięte lasem klify. Latem część plaży zajęta zostaje przez scenę letnią Teatru Miejskiego w Gdyni, na której wystawiane są spektakle i odbywają się letnie pokazy filmowe. Mimo późnej godziny postanowiliśmy maszerować dalej i tak po kolejnych paru kilometrach dotarliśmy do sopockiego molo, skąd o 1.00 w nocy SKM-ką (Szybką Koleją Miejską) wróciliśmy do Wejherowa...






Kolejny dzień obfitował we wszystkie atrakcje, które dostarczyć może Skwer Kościuszki w Gdyni. Zaczęliśmy od przejażdżki Diabelskim Młynem  by z góry zobaczyć czekające nas atrakcje. Wygodne wagoniki i ładne widoki - szkoda że pogoda nie mogła być lepsza.
Nie obeszło się bez zwiedzania dwóch pływających muzeów:
"Dar Pomorza" nazywany "Białą Fregatą" w ciągu 51 lat służby dla Polskiej Marynarki Handlowej odbył 102 rejsy szkolne, przebywając pół miliona mil morskich. Na jego pokładzie przeszkolono 13 384 słuchaczy Szkoły Morskiej. W roku 1982 formalnie wycofano go ze służby i przekazano Narodowemu Muzeum Morskiemu w Gdańsku, które przycumowując go przy Skwerze Kościuszki udostępniło go zwiedzającym turystom. 
Drugie to "ORP Błyskawica" - prawdziwy zabytek wśród okrętów – uczestników wojen morskich. Jest najstarszym zachowanym niszczycielem – weteranem II wojny światowej i jedynym bojowym okrętem  alianckim, który uczestniczył aktywnie w działaniach przez cały okres wojny – od 1 września 1939 r. do 8 maja 1945 r. W roku 1975 wycofany ze służby i od tamtego czasu jest niezwykle cennym i atrakcyjnym obiektem muzealnym – wizytówką morskiej Polski, Gdyni i Muzeum Marynarki Wojennej...

 





Po zejściu na ląd udaliśmy się w kierunku Kamiennej Góry. Jest to wzniesienie o wysokości 52 m i zarazem centralny punkt dzielnicy o tej samej nazwie. Położona jest nad samym morzem i uważana jest za prestiżową lokalizację. Ale tym, co najbardziej przyciąga tu turystów i mieszkańców jest przepiękny widok na port jachtowy, Skwer Kościuszki i Zatokę Gdańską. W miejscu punktu widokowego stoi charakterystyczny krzyż, widoczny z wielu miejsc w Gdyni, a także ze statków pływających po zatoce...






Po godzinnym rejsie podczas którego opłynęliśmy port i wizycie w gdyńskim Infoboxie, udaliśmi się na koniec Skweru Kościuszki do Gdyńskiego Akwarium. Jest to niezwykłe miejsce w centrum Gdyni, otoczone z trzech stron morzem, w którym podziwiać można niezwykłe gatunki ryb, płazów i gadów pochodzących z różnych rejonów świata, np. z Afryki, Ameryki Północnej czy północy naszego kontynentu. W zakamarkach muzeum zobaczyć można najmniejszego krokodyla świata (krokodyl krótkopyski) a wszystkie sale łącznie kryją w sobie ponad 130 ton wody i są domem dla około 2 tysięcy zwierząt wodnych i wodno-lądowych...






Ostatni dzień był chyba największą atrakcją naszego pobytu. Naszym celem był spacer po gdańskim śródmieściu, tyle że dostaliśmy się tam wodując łódź przyjaciela na małej przystani na Martwej Wiśle. Płynąc Motławą przez centrum miasta podziwialiśmy Długie Pobrzeże - nadwodny deptak z charakterystycznym dla Gdańska Żurawiem, zabytkowym dźwigiem portowym - z zupełnie innej perspektywy. Po przycumowaniu łodzi w marinie przeszliśmy przez Zielony Most kierując się w stronę Neptuna - fontanny na głównym placu tej wspaniałej dzielnicy miasta. 
   Czas niestety szybko płynął i nadszedł moment, w którym musieliśmy wracać do domu. Na szczęście była to dopiero nasza pierwsza wyprawa... :)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz