Męska Gdynia 2020 (Świnoujście - Hel - Gdynia) Dzień 7

Ostatni odcinek trasy - Półwysep Helski. A gdzie nasza Gdynia...?!
Po standardowej porannej kawie w Żabce, szybko minęliśmy Władysławowo i ruszyliśmy ścieżką w stronę Helu. Na szczęście mimo weekendu nie była tak zatłoczona jak potrafi jej się zdażyć... Chałupy, Kuźnica, gofry w Jastarni. Dziś krótki odcinek w porównaniu do pierwszych dni zleciał bardzo szybko. I jest... upragniony Hel - "Początek Polski". Zdjęcie przy pomniku i obiad w tej samej restauracji co zawsze... Bilety kupione na prom do Gdyni... i jak to Patryk zwykł mówić: "Trochę się cieszę i trochę nie cieszę..." Trochę się cieszyliśmy bo nasze tyłki mają juz chyba dość 🤕 😜 a z drugiej strony, płynąc do Gdyni wiedzieliśmy, że nasza wyprawa dobiega końca... 😢 Nie będzie już rozbijania namiotu codziennie na innym campingu... 🏕️ Nie będzie więczornych spacerów codziennie na innej plaży... 🌅 Nie będzie już ludzi mijanych na trasie, którzy życzliwie uśmiechają się do Ciebie, bo mijasz ich któryś dzień z rzędu... 🚴🏻‍♂️🚴🏻‍♂️ Nie będzie już odkrywania nowych tras usłanych wydmami, lasem i tłem Bałtyku...🌄🏞️ Na szczęście zostaną wspomnienia i czas na planowanie kolejnej podróży . . . 😁🚵‍♂️🚵‍♂️👍

P.S. Teraz czeka nas pięć dni na campingu w Gdyni by zregenerować siły. A gdy tylko znów zaczniemy czuć nasze tyłki, pokręcimy się jeszcze po okolicy... 🚴🏻‍♂️😁

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz