Męska Gdynia 2020 (Świnoujście - Hel - Gdynia) Dzień 4


Pobudka o 6.50 i szybki spacer po kawę do Żabki. Jedna do śniadania, druga do termosu na drogę 😁 Zapowiadał się kolejny dzień, w którym słabszy wiatr pozwoli zrzucić długie ciuchy i nabrać trochę opalenizny... 😎
 Długie polne drogi skłoniły nas do refleksji, że nie zazdrościmy tym, którzy będą jechali tą drogą po deszczach... 
Na szczęście już Ustka - i kolejna pieczątka z latarni 😁 drogi do Rowów jakoś nie pamiętam - albo inaczej - nie ma czego pamiętać. Ostatnie kilometry to ruchliwa ulica, a my oddzieleni tylko paskiem farby na jezdni od jadących (pędzących?! 😵) samochodów... Za to Słowiński Park Narodowy? Przywitał nas biletem wstepu i pachnącymi lawendą toi-toiami 😜 a tak poważnie, to tam, było już naprawdę pięknie... cisza, spokój, klimatyczne pomosty, a wszystko to z dala od cywilizacji... Dla nas bomba 😊 na koniec dnia, gdy zobaczyłem dziesiątki drewnianych schodów prowadzących do latarni w Czołpinie, zrozumiałem czemu aplikacja do tworzenia tras rowerowych nie chciała mnie doprowadzić do samej latarni 😜 rowery zostały przy losowo wybranym drzewie a my niczym sarenki pomknęliśmy na latarnię.
Namiot zdążyliśmy rozbić, nim załamało się niebo i strugi deszczu zaczęły oblewać nasz camping... 🌧️⛈️🌧️ Na szczęście napis na namiocie "PRO", pozwolił nam spokojnie zasnąć . . .

1 komentarz: